W dodatku „Stołeczna” Gazety Wyborczej z dnia 23 czerwca 2010 r. ukazał się artykuł red. Dominiki Olszewskiej pt. „Działkowcy bez altanek”. Autorka opisuje problem, który dotknął użytkowników działek warszawskiego międzywala na Golędzinowie.
Trzydzieści lat temu golędzinowscy działkowcy zagospodarowali ziemię między rzeką a wałem przeciwpowodziowym adaptując ją na ogródki działkowe. Realizując swoją ogrodniczą pasję, dzisiejsi już renciści i emeryci, stworzyli miejsce wypoczynku, spotkań działkowców i ich rodzin. Bezlitosne siły natury jednak nie oszczędziły w tym roku i tego miejsca - działki przy Wiśle zostały dwukrotnie zalane podczas przepływającej przez Warszawę fali powodziowej.
Ratusz postanowił zlikwidować działki i nakazał usunięcie altan, ogrodzeń
i drzew. Powód - leżą w niecce, do której wpływa woda z wezbranej rzeki. Przerażeni utratą pielęgnowanych przez lata ogrodów działkowcy postanowili sprzeciwić się ich likwidacji. Urząd Miasta Stołecznego Warszawy zgodził się na możliwość dalszego uprawiania działek, ale zaproponował działkowcom odpłatną ich dzierżawę w cenie 21 gr. miesięcznie za metr kwadratowy działki, przy jednoczesnym uprzątnięciu wszystkich ogrodzeń, altan i drzew.
Ludziom jednak żal usuwać elementy infrastruktury ogrodu i słuszny jest ich strach o przyszły stan nieogrodzonych działek - grabieże i zniszczenia. Zaproponowana przez ratusz kwota dzierżawy jest znacznie wyższa niż w ROD.
Działkowcy z Golędzinowa nagłośnili problem w mediach ogólnopolskich. Wielu popiera ich argumenty, niestety nie są chronieni tak jak działkowcy z rodzinnych ogrodów działkowych. Nie są zrzeszeni w PZD, a ogród, w którym uprawiają działki nie jest rodzinnym ogrodem działkowym w rozumieniu ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych z dnia 8 lipca 2005 r., dlatego nie jest możliwe zastosowanie do tych użytkowników ochrony prawnej przewidzianej w tej ustawie, jaką mają członkowie PZD.
« Powrót