Developer walczy z działkowcami Ogród przy ul. Bałtyckiej powstał w 1981r. Teren o pow. 5,65 ha zagospodarowało 201 działkowców, pracowników Naczelnej Organizacji Technicznej. Wtedy prawo działkowców do zagospodarowania nieużytków i wysypiska śmieci nie było przez nikogo kwestionowane. Pod skrzydłami Związku piękniał i rozrastał się ROD „Sigma- Bartycka". Jakie było nasze zdziwienie, gdy okazało się że część działek zmieniło właściciela. W miejsce Skarbu Państwa i gminy w księgach wieczystych pojawiły się osoby fizyczne. Podobno do roku 1972 poszczególne osoby korzystały z terenów zajętych przez działkowców. To nieważne, że były to tereny zalewowe przez nikogo nie uprawiane, wnioskodawcy jedni drugim poświadczali przed sądem, że intensywnie przez dziesiątki lat korzystali z dóbr tej ziemi. Sądy decydowały o zasiedzeniu poszczególnych działek geodezyjnych, które nowi właściciele natychmiast sprzedawali deweloperowi. Związek nie był powiadamiany o toczących się postępowaniach i dzięki temu wszystkie postanowienia mogły się uprawomocnić. Nie znaczy to jednak, że proces zasiadywania zakończył się. Pseudo użytkownicy atakują, i próbują zasiedzieć kolejne działki w ogrodzie. Tym razem u boku Skarbu Państwa stoją Związek i działkowcy, którzy znają historię tych terenów. Korzystając z posiadanego prawa do gruntu, DOM Development wystąpił do sądu o eksmisję działkowców z terenu. Jednak sąd takiego wyroku nie wydał. Postępowanie w tej sprawie zostało umorzone. W tej sytuacji Developer przystąpił do ataku. Szantażem i groźbami usiłował zmusić działkowców do zejścia z gruntu. Na ogrodzeniach wywieszano informacje o bezprawnym użytkowaniu terenu przez działkowców i obowiązku skontaktowania się pod wskazany kontakt telefoniczny w celu przekazania danych. W prasie pojawiały się wezwania do opuszczenia przez działkowców działek bez jakiejkolwiek rekompensaty. Związek przed sądem walczył o spokój działkowców, w postępowaniu o eksmisję. Odmówiliśmy wydania danych osobowych swoich członków pomimo nacisków GIODO, przypłaciliśmy to kolejnymi kontrolami tego organu i wydaniem decyzji nakazującej nam wydanie danych działkowców, tylko po to aby Deweloper mógł ich pozwać do sądu. Nie ustąpimy złożyliśmy stosowne odwołanie do sądu. Warto jednak zadać pytanie czyich praw broni tak ważny organ w Państwie.
Dokonując tych dewastacji deweloper naruszył jednocześnie działki nie będące jego własnością i uniemożliwił działkowcom korzystanie z naszych terenów. Zarząd Ogrodu i Okręgowy Zarząd powiadamiali o tym fakcie wielokrotnie policję i prokuraturę. W związku z tym, że kolejne przyjazdy policji nie były skuteczne a patrole odstępowały od interwencji, nie mogliśmy pozostawić tego bez reakcji. Związek złożył skargą na bezczynność wzywanych patroli policyjnych. Nie może być tak, że deweloper ,wyłamując bramę wjazdową ogrodu, wjeżdża na teren ROD niszcząc wąskie alejki ogrodowe i w sposób agresywny traktuje przedstawicieli ogrodu broniących praw działkowców. Jednocześnie korzystając z terenu ogrodu, nie będącego jego własnością, stawia blokady i bariery uniemożliwiające dotarcie do swoich działek działkowcom, osobom starszym i ograniczonym ruchowo. Nie mogliśmy dłużej czekać Okręg na własny koszt, dokonał inwentaryzacji objętych roszczeniem działek. Złożyliśmy pozew do sądu o ochronę naruszonego posiadania i przywrócenie Związkowi utraconego w skutek bezprawnych działań developera terenu. W związku z tym ,że prezes Okręgu Mazowieckiego nie mogła skontaktować się z władzami Spółki DOM Development, a jedynym wskazywanym kontaktem był telefon do urzędniczki, w formie pisemnej wezwaliśmy Spółkę do natychmiastowego zaprzestania dalszych działań i bezwzględnego naprawienia szkód spowodowanych przez jej działania. W imieniu Spółki odpowiedziała radca prawny . Warto przytoczyć kilka zdań z tego pisma „ Spółka Dom Development SA jest właścicielem gruntu i jej prawo własności nie jest przedmiotem postępowania sądowego. Tym samym czynności dotyczące stanu nieruchomości podjęte przez Dom Development SA nie wymagają zgody ani działkowców ani PZD" Pani mecenas uważa że „ ...w świetle decyzji 255 z dnia 18.09.2006r. Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji o unieważnieniu Decyzji nr 40410 Wojewody Mazowieckiego z 1993r. Został utworzony na terenie prywatnym- z rażącym naruszeniem prawa własności gruntu. Tym samym w niniejszej sprawie nie mają zastosowania przepisy o likwidacji ogrodu..." . To szczyt hipokryzji i arogancji, przecież sama wskazuje w tym piśmie, że ogród powstawał na terenie SP, wydano nawet decyzje o komunalizacji terenu. Warto również zwrócić uwagę, że w żadnej z tych sytuacji nie chcą uczestniczyć władze Spółki, czyżby zabrakło im odwagi aby spojrzeć w oczy krzywdzonym ludziom i pokazać swoją prawdziwą twarz społeczeństwu. Tak właśnie traktowani są „maluczcy" w świecie biznesu i dużych pieniędzy. Jesteśmy pełni nadziei ,że uda nam się zwyciężyć z „ Goliatem". Może uzyskamy obiecane wsparcie od m. st. Warszawy i, tym razem, to Miasto zasiedzi sporny teren. W ten sposób nasze prawa zostaną zachowane. Jesteśmy zdeterminowani na tym terenie jest majątek działkowców tworzony przez lata wysiłkiem i wyrzeczeniami całych rodzin , które dzisiaj bez pardonu chce rozjechać buldożerami budowlany gigant. Aż strach pomyśleć co stało by się z działkowcami i ich mieniem gdyby nie nasza ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych. Grażyna Franke
|
|||