Inicjatywa ta budzi nasz zdecydowany sprzeciw. Pomysł zrodził się zapewne w umysłach ludzi, którzy uznają, że wszystko co ma rodowód wcześniejszy niż rok 1980, czy też 1990 musi być zniszczone.
Po raz pierwszy zakwestionowane zostało prawo własności działkowca do urządzeń i nasadzeń na działce, które gwarantuje ustawa o rodzinnych ogrodach działkowych.

Sam wniosek świadczy o tym, że jego autor nie zna tradycji i zasad funkcjonowania ogrodów działkowych wypracowanych przez wiele pokoleń działkowych rodzin w okresie 110 lat.
Pragniemy podkreślić, że PZD działa na zbliżonych zasadach jak podobne związki w licznych krajach Unii Europejskiej. Jest liczącym się partnerem podobnych stowarzyszeń. W innych państwach związki otrzymują znaczną pomoc, w tym także Unii Europejskiej. Tymczasem naszym pomysłodawcom Związek wyraźnie przeszkadza.

Działkowicze to przede wszystkim ludzie ubodzy, często żyjący w trudnych warunkach rodzinnych, emeryci i renciści. Nie mają działek rekreacyjnych nad morzem i jeziorami, daczy i posiadłości zamiejskich. Dla nich działka to miejsce wypoczynku, miejsce oderwania się od szarego bloku czy brudnego skweru. Działka to praca i rehabilitacja, wczasy, wypoczynek i grupa przyjaciół.